29 listopada 2013

Dwukolorowe muffiny w zdrowszej wersji.

Cześć dziewczyny! : ) 
Już jakiś czas temu zbierałam się do rozpoczęcia nowej serii wpisów na blogu, jednak nie będzie to nic kosmetycznego. Od pewnego czasu namiętnie przeglądam przeróżne dietetyczne portale w poszukiwaniu ciekawych zamienników niezbyt zdrowych przysmaków : ) Na pewno nie jedna z Was była na diecie i wie jak ciężko powstrzymać się od tych wszystkich słodyczy czy fast foodów, dlatego postanowiłam wrzucać Wam moje przetestowane i sprawdzone przepisy. 

Na ostatniej promocji w Biedronce kupiłam formy na muffiny i nadszedł wreszcie czas by je przetestować. Padło na dwukolorowe, pełnoziarniste mufiiny z gorzką czekoladą. 

Składniki : 
250 gram mąki (ja użyłam razowej pełnoziarnistej)
110 gram cukru ( według  mnie wyszły za słodkie i na przyszłość dodam go mniej, bądź zastąpię miodem) 
Łyżeczka proszku do pieczenia 
Szczypta soli 
Cukier waniliowy ( na oko) 
dwa jajka 
250 ml mleka 
5 łyżek oleju 
kakao ( również na oko, ja użyłam nesqiuka, bo tradycyjne się skończyło) 
Gorzka czekolada

Ewentualnie orzechy, ziarna zbóż, dżemy, owoce co tylko chcecie : ) 

Osobno mieszamy suche składniki ( mąkę, cukier, proszek sól ) oraz mokre ( mleko, olej jajka ). Następie łączymy je i dokładnie mieszamy. Dzielimy ciasto na dwie części i do jednej dodajemy kakao. Wkładamy do foremek łyżkę ciasta białego, na środek czekoladę i na wierzch ciasto ciemne. Pieczemy w dobrze nagrzanym piekarniku 20 min w temperaturze 190 stopni .

Proste prawda? A jakie pyszne! Idealne jako dodatek do kawki, czy chociażby na drugie śniadanie bądź podwieczorek : ) 

Ciekawi mnie czy byłybyście zainteresowane taką formą wpisów. Koniecznie dajcie znać! : ) 
Buziaki i miłego weekendu! 

Carolina. 

27 listopada 2013

Listopadowe nowości kosmetyczne.

Cześć dziewczyny! : ) 
Kolejny miesiąc już prawie za Nami, a więc czas na małe podsumowanie nowości kosmetycznych. Nie jest tego ogromnie dużo, jednak zaspokoiło mnie to w stu procentach. Kupowałam w sumie to co potrzebowałam. Nie poszalałam również na Rossmanowej promocji, gdyż nie zainteresowało mnie praktycznie nic ( nic, na co miałabym ogromne parcie!), ale bardzo miło mi oglądać Wasze nowości ; ) 

W listopadzie planowałam zakup dobrze kryjącego podkładu, słomkowej podkładki, sondy do zdobień, Wibowskiego piasku oraz zmywacza do paznokci. Wszystkie punkty zostały wypełnione także zapraszam do oglądania! : ) 

Po wielu pozytywnych recenzjach na temat podkładu Skin Balance, w końcu się na niego skusiłam. Nie żałuję! Owszem, dostrzegam w nim pewne wady, jednak jeszcze żaden podkład nie przetrwał u mnie w takim idealnym stanie całego dnia. Udało mi się go dorwać w Naturze za 14,99. W tym miesiącu dobił dna również mój zmywacz do paznokci, skusiłam się migdałową wersję z acetonem od Isany. 

Obok Wibowkiego piaska nie mogłam przejść obojętnie, jest cudny, przepiękny, genialny! Na pewno zakupię jeszcze inne kolory. Po obniżce zapłaciłam za niego bodajże 4,29. Do koszyka wrzuciłam również różową wersję Baby Lips, którą w rezultacie oddałam. Pomimo tego że znajdowała się jak wół w szafie Maybelline nie była objęta promocją. Nie chodzi tutaj o moje skąpstwo, bo 9,99 to nie majątek, ale sam fakt że poczułam się oszukana :D W sklepiku z akcesoriami do paznokci zakupiłam sondę do zdobień za całego piątaka. 

Moja cera stała się ostatnio strasznie kapryśna i problematyczna i bardzo chciałam wypróbować powyższy duet. Bałam się jednak kupować od razu pełnowymiarowe wersję, dlatego z pomocą przyszła mi kochana Madzia :* ( gorąco pozdrawiam!) która wysłała mi powyższe miniaturki. Trzeci dzień już za nami i jestem zachwycona! : ) 

Wczoraj natomiast odwiedził mnie listonosz, przynosząc magiczne skarpetki do stóp. Testować będzie je moja mama więc czekajcie na relację : ) 

Na sam koniec zostawiłam dość kontrowersyjną sprawę, z którą niedawno się spotkałam. Na spotkaniu Świętokrzyskich blogerek, otrzymałam wraz z innymi dziewczynami oczyszczającą maseczkę z glinką firmy Mariza. Jakie było moje zaskoczenie, gdy chcąc ją użyć zastałam taki widok:

Maska napęczniała do takiego stanu iż wywaliła zwyczajnie zakrętkę, prościej mówiąc wybuchła. Data ważności jest jak najbardziej prawidłowa, przechowywanie również było odpowiednie. Nie zwlekając zbyt długo napisałam do firmy z tym problemem nie licząc na jakikolwiek odzew. Jakie było moje zdziwienie gdy Pani Beata, przedstawicielka firmy przeprowadziła ze mną dokładny wywiad, a zaraz na drugi dzień zjawił się kurier zabierając maseczkę do laboratorium, w celu analizy. Przy okazji zostawiając mały upominek w ramach rekompensaty. 

Z tego co ostatnio wyczytałam nie tylko u mnie wystąpiła taka sytuacja, a produkcja maseczek została wstrzymana do czasu wyjaśnienia. Z niecierpliwością czekam na wiadomość, na pewno się ją z Wami podzielę. 

Kilka dni temu przyszła do mnie również mega pachnąca przesyłka ( w tym również coś dla Was!) ale o tym już niebawem: ) 

Buziaki Carolina. 

23 listopada 2013

Tygodniowy mobile mix #8.

Cześć dziewczyny! : )
Dzisiaj szybki instagramowy mobile mix : ) W tym tygodniu dam Wam odpocząć od moich smakołyków, aż dziwne że pojawiło się ich aż tak mało. 
1. Przepyszny czekoladowy jogurt grecki z wiśniami. Gorąco polecam!
2. Wypasione kanapki na wieloziarnistym chlebku.
3. Wedlowska edycja limitowana z ciasteczkami. Mega mega słodka, od tamtej pory zakończyłam swoją przygodę ze słodkościami. 
4. Najlepsza mieszanka wybuchowa na drugie śniadania. 
5. Poranna kawka obowiązkowo rozpuszczalna z mlekiem. 
6. W między czasie zaliczyłam okropnie swędzącą wysypkę na twarzy. Na szczęście wapno załagodziło sytuację. 
7. Z zakupem podkładu miałam wstrzymać się do czasu Rossmanowej promocji, jednak dojrzałam niezłą okazję w Naturze i nie żałuję! 
8. Tak jak w temacie, chyba znalazłam swój podkładowy KWC. 
9. W Rossmanie byłam, zakupy życia poczyniłam! Wszystko mam, więc bez szaleństw.
10. Cudeńko na pazurkach!
11. Pepco przyszło z pomocą, kiedy wychodząc rano z domu okazało się że nie mam rękawiczek. Biała słomkowa podkładka, jako nowe tło do zdjęć- nie jestem do końca przekonana ale zobaczymy. 
12. Chyba nie wspomniałam że jestem skarpetową maniaczką? Kolejne do kolekcji . 

Buziaki Carolina.

20 listopada 2013

Moje wielkie greckie pielęgnowanie.

Cześć dziewczyny! : )
Dzisiaj kilka słów o bardzo zgranym duecie o którym wspominałam Wam już przy okazji aktualizacji moich włosów, który znajdziecie tutaj. W skład mojego włosowego arsenału Mythos wchodzi szampon do włosów suchych miód i cytryna z aktywnymi substancjami takimi jak oliwka, cytryna, miód pro-witamina B5 i proteiny pszenicy, mgiełka do włosów z filtrem UV oraz terapeutyczna maska z soją. 

Zacznijmy od szamponu. Plastikowa butla, z twardego plastiku w przyjemnej dla oka szacie graficznej. Aplikacja produktu z opakowania odbywa się bez problemowo. Konsystencję szamponu określiłabym jaką dość rzadka w lekko żółtawym kolorze. 

Zapach niesamowicie przyjemny, wyczuwalna jest głównie woń miodu oraz cytryny. Nie utrzymuje się na włosach po umyciu. Jeśli chodzi o same właściwości, bardzo dobre się pieni. Dobrze oczyszcza skórę głowy nie podrażniając jej przy tym. Niewielka ilość kosmetyku wystarcza do wytworzenia całkiem bujnej piany. Po spłukaniu włosy są miękkie, jednak strasznie splątane dlatego solo niestety się nie sprawdza. Producent zapewnia Nam naturalne nawilżenie, elastyczność i połysk. Ochronę przed rozdwajającymi się końcówkami. Nie oszukujmy się szampon nie scali nam zniszczonych końcówek ( tak jak w przypadku cudownych właściwości Garniera' Nie obcinaj włosów! Scal je!' czy jakoś tak ;P Nawilżenie owszem, jest odczuwalne. Jeśli chodzi o wydajność, to już kwestia indywidualna w zależności o częstotliwości mycia włosów.Ogromny plus za postawione dość wysoko składniki aktywne. Cena tego szamponu wynosi 24 zł ( obecnie tutaj trwa promocja gdzie można nabyć go w cenie 17 zł ) za 300 ml. 
Skład: 

Szampon jak szampon. Nie wywołał u mnie jakiś ogromnych zachwytów abym miała wydać 20 zł za produkt który zużywam w ekspresowym tempie. Szampon ma dobrze myć i tyle. w tej kwestii sprawdza się bardzo dobrze, jednak w tej półce cenowej mogę kupić dwa bądź nawet trzy dobre produkty. 

Czas teraz na terapeutyczną maskę do włosów, z którą bardzo się polubiłam : ) 

Plastikowa tuba postawiona na głowie, zawiera 150 ml genialnego kosmetyku. Szata graficzna niczym nie różniąca się od swojego poprzednika. Aplikacja produktu z opakowania bezproblemowa, na zasadzie 'klika'. Konsystencja maski gęsta, jednak bardzo lekko i przyjemnie rozprowadza się ją na włosach.Kolor biały, wręcz powiedziałabym mleczny. Zapach cudny, delikatny nie drażniący utrzymujący się dość długo. Niewielka ilość maski spokojnie wystarcza mi do pokrycia włosów 5-6 cm od skalpu. Producent bowiem obiecuję odnowę struktury cebulek włosa jednak wszystkie maski, niezależnie od marki obciążają mi włosy w tej okolicy stąd unikam tego jak ognia. 

Maska zawiera w składzie aktywne składniki takie jak oliwka, soja, miód, proteiny pszenicy oraz biosaccharidę czyli  fukożel (Pochodzenia roślinnego. Mieszanina naturalnych węglowodanów. Fucogel otrzymywany jest z kukurydzy i soi. Substancja o długotrwałym i głębokim nawilżaniu, przez co skóra nie wysusza się i jest gładka, wpływa wyraźnie rewitalizująco i stymulująco na skórę, osłabia reakcje alergiczne i koi podrażnienia- informacja pochodzi ze strony wizaż.pl) . Genialnie nawilża włosy, pozostawiając je miękkie, sprężyste i pięknie błyszczące. Bardzo ułatwia mi rozczesywanie z czym zawsze mam ogromy problem. Najbardziej jednak podoba mi to że niezależnie od tego czy pozostawię ją na 3 minuty czy na 30 działa tak samo. Czego chcieć więcej? Cena tej maski wynosi 25 zł za 150 ml, cena przyzwoita dla naszych kieszeni tym bardziej że produkt jest niesamowicie wydajny i spokojnie wystarczy na dłuższy czas użytkowania. 
Skład: 

Na deser zostawiłam coś najlepszego, a mianowicie mgiełkę, która od pierwszego użycia uwiodła mnie swoich cudownym, słodkim zapachem gumy balonowej : ) 

Kosmetyk cud miód i malina ( a raczej guma balonowa) ! Począwszy od opakowania, które jest niesamowicie wygodne w użytkowaniu ( czyt. olejowaniu) psik psik i kosmetyk już jest na włosach. Na pewno wykorzystam puste opakowanie w późniejszym czasie : ) Konsystencja olejku jest bardzo lekka. W butelce wydaje się być różowo landrynkowa, w rzeczywistości bowiem jest zwyczajnie przezroczysta. Olej nałożony na włosy na noc bądź na parę godzin i zmyty dokładnie delikatnym szamponem pozostawia je niesamowicie sypkie, błyszczące i pachnące. Niewielka ilość rewelacyjnie nadaje się do zabezpieczania końcówek. 

Ogromną zaletą są zawarte w składzie filtry UV, chroniące Nasze włosy przed wszystkimi szkodliwymi czynnikami. Olejek jest bardzo wydajny, a zawarte w składzie substancje aktywne takie jak oliwka, jojoba, morela, siemię lniane oraz rozmaryn górują dość wysoko w składzie. Jedynym minusem jaki tutaj znajduję to cena. 200 ml produktu kosztuje 69 zł ( obecnie tutaj trwa promocja, w której możecie nabyć tą mgiełkę w cenie 41 zł). Cena jest dość wysoka, jednak wiadomo że nie olejujemy włosów codziennie. 
Skład:

Podsumowując z całej greckiej trójki najbardziej zadowolona jestem z mgiełki oraz maski. Szampon jak już wspominałam nie wywołał u mnie większych zachwytów. Kosmetyki firmy Mythos są na prawdę warte uwagi, niestety ich dostępność jest bardzo ograniczona. Ja ze swojej strony serdecznie dziękuję firmie Flax za udostępnienie mi powyższych kosmetyków. Fakt ten w żadnym wypadku nie wpłynął na moją opinie. 

Pozdrawiam Carolina. 

19 listopada 2013

Rozbielona brzokwinia od Miss X.

Cześć dziewczyny! : )
Dzisiaj prezentacja kolejnego kolorku od Miss X. Zaraz po pięknej, krwistej czerwieni w oko wpadła mi ta piękna lekko mleczna brzoskwinka. Jeśli chodzi o same właściwości lakieru, wygląd oraz trwałość niczym nie różni się od swojego poprzednika o którym pisałam już tutaj.

Pomimo swojego przepięknego koloru, lakier jest dość problematyczny. O ile w butelce wydawał mi się intensywny, na paznokciach okazał się wręcz przezroczysto- mleczy. Do pełnego pokrycia płytki bez prześwitów potrzeba ok. 3 maksymalnie 4 warstw. Trochę się zawiodłam, bo wiadomo im więcej warstw tym czas wysychania o wiele się wydłuża. Mimo wszystko, kolor jest cudny : ) 

Jak Wam się podoba ? : ) 

Odbiegając trochę od tematu, na pewno już każda z Was słyszała o kolejnej rossmanowej promocji -40% na kolorówkę : ) Pomimo że wiadomość nie jest jeszcze do końca potwierdzona, w głowie już ułożyłam co chciałabym zdobyć : ) Na pewno z ogromną chęcią przygarnę jakieś lakiery w tym głównie piasek od Wibo na który mam ochotę od dawna. Zastanawiam się również nad żółtym tuszem pump up i w sumie to by było na tyle : ) Planowałam jeszcze zakup dobrze kryjącego podkładu, ale tutaj z pomocą przyszła mi natura : ) 

A Wy co macie w planach zakupić ? Koniecznie napiszcie ! :) 
Buziaki Carolina. 

15 listopada 2013

Wrażliwa natura przede wszystkim.

Cześć dziewczyny! : ) 
Przychodzę dziś do Was z dawką mega pozytywnej energii. Nie pamiętam kiedy ostatnio udało mi się zrobić tak wiele jednego dnia. Wysprzątałam cały pokój ( oczywiście nie obyło się bez małego przemeblowania), wreszcie zabrałam się za ćwiczenia a co najlepsze zajęcia na uczelni zarówno jutro jak i w niedziele rozpoczynam dopiero od 10.30! Żyć nie umierać! : ) Oprócz tego już niebawem szykuje się niezła promocja w Rossmanie, ale nie mam zamiaru szaleć. Na pewno wrzucę Wam moją listę zakupową, a ja czekam na Wasze propozycję ( a nóż widelec akurat mi będzie potrzebne ;P ). Przechodząc do głównego tematu dzisiejszego posta, przedstawię Wam kilka moich spostrzeżeń na temat kremu, którego używam już baaardzo długo. Mowa oczywiście o nawilżająco- rozjaśniającym kremie pod oczy firmy AA +20 z serii wrażliwa natura. 

Kupiłam go już jakiś czas temu po dość pozytywnych opiniach na wizażu, oraz recenzji Zzzoli. Pokładałam w nim ogromne nadzieje, gdyż moja przygoda z kremami pod oczy nie zaczęła się dość ciekawie. Głównie trafiłam na kosmetyki mega podrażniające i lepiące się. Moja skóra pod oczami jest bardzo wrażliwa i bardzo często podczas demakijażu, w kontakcie micel+wacik kończyła się ogromnym pieczeniem i mocnym zaczerwieniem tak jak bywało to z płynem od Lirene. W takich sytuacjach potrzebowałam czegoś mega kojącego i nawilżającego. Na szczęście ( jeszcze) nie dane mi było borykać się z workami pod oczami czy wielkimi sińcami. Staram się wysypiać, pomimo tego że jestem rannym ptaszkiem : ) Krem spełnił moje oczekiwania w 98%. Ale zacznijmy od początku. Opakowanie jak widzicie bardzo przyjemne dla oka. Krem zabezpieczony jest dodatkowo w kartonik z całym opisem działania, składem oraz obietnicami producenta ( oczywiście szybciej się go pozbyłam niż zdążyłam zrobić zdjęcie dlatego muszę posiłkować się wizażem jeśli chodzi o dokładny skład). Aplikacja kremu z opakowania jest bezproblemowa, malutki dzióbek dozuję odpowiednią ilość produktu. Krem jest bezwonny, co w zupełności mi odpowiada. Barwa produktu jest biała, szybko się wchłania, ze względu na swoją lekką, treściwą ( w żadnym wypadku nie żelową, której nie cierpię) konsystencję. Idealnie współgra z makijażem, co jest dla mnie bardzo ważne. 
Jeśli chodzi o działanie, krem rewelacyjnie koi moją podrażnioną skórę pod oczami, a jeszcze lepiej ją nawilża. Czasem zdarzy mi się włożyć go do lodówki, a pożądany efekt jest jeszcze lepszy.  Niestety działania rozświetlającego nie zauważyłam. Duży plus za przyjazne składniki. Brak parabenów oraz barwników działa na jeszcze większą korzyść( martwił mnie trochę ten alkohol na początku w składzie, ale na szczęście z biegiem czasu nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych). Świetnie nadaje się pod makijaż, dlatego można spokojnie używać go zarówno na dzień jak i na noc. Nie uczula, a w kontakcie z oczami nie powoduje żadnego szczypania czy pieczenia. Wydajność kremu jest ogromna, mam wrażenie że nigdy się nie skończy : ) Dostępny w każdej większej drogerii kosmetycznej, a jego cena wynosi ok. 15 zł / 15ml. Mi udało się dorwać go w promocji w rossmanie za ok 5-6 zł . 

Skład: 
Aqua, octyldodecanol, dicaprylyl ether, cetearyl alcohol, glyceryl stearate citrate, cucrbita pepo seed extract, glycerin, centurea cyanus flower water, betaine, xanthan gum, citric acid, glyceryl caprylate, phenethyl alcohol 


Całuję Was mocno i wracam po weekendzie : ) 
Carolina. 

13 listopada 2013

Meksykańska fiesta od Lirene.

Cześć dziewczyny! : ) 
Dziś na samym początku moich małych wywodów na temat kolejnego płynu micelarnego, które jak wiecie uwielbiam i z jeszcze większą chęcią sięgam po kolejne, chciałam Wam pokazać bardzo fajną alternatywę dla uwielbianych słodyczy ( muszę Wam powiedzieć że już od jakiegoś czasu ich nie jem i mam nadzieję że wytrwam w swoim postanowieniu aż do świat). Granola, orzechy,dowolny jogurt bądź serek i owoce. Kombinacji jest na prawdę wiele, nie dość że przepięknie wygląda to jeszcze lepiej smakuje : ) 
Lubicie takie połączenia? : ) 


Przechodząc do głównego tematu dzisiejszego posta, napiszę kilka słów na temat nowości od Lirene. Plastikowa butla, w przyjemnej dla oka szacie graficznej z charakterystyczną dla tej firmy 'wnęką, dziurką,' -jak kto woli umożliwiającą wygodne otwieranie jak najbardziej na plus. Aplikacja produktu z opakowania odbywa się bezproblemowo. Przed użyciem należy wstrząsnąć butlą, aby obudzić do życia znajdujące się w niej drobiny z witaminą E. Nie powiem, bo wygląda to na prawdę fantastycznie a kuleczki rozpuszczają się w ekspresowym tempie, jednak już obawiam się co będzie przy końcu opakowania. Nie wydostają się bowiem z opakowania równomiernie. Zapach- cudowny, egzotyczny bardzo przypadł mi do gustu. Jeśli chodzi już o samo działanie, szału nie ma. Płyn dobrze radzi sobie z delikatnym makijażem oczu, dobrze zmywa podkład, róż czy bronzer. Kompletnie nie radzi sobie z produktami wodoodpornymi, tworząc przy tym niezłą pandę. Zdarza mu się również nieźle podrażnić skórę pod oczami wywołując przy tym niemałe zaczerwienienia. Efektu nawilżania jako takiego nie zauważyłam, wysuszenia również. Niestety po użyciu pozostawia na buzi lepką ( lecz cudnie pachnącą) warstwę, wymagającą potraktowania wodą. Wydajność- średnia. Niestety do pełnego zmycia potrzeba co najmniej dwóch, nieźle nasączonych wacików.

Szkoda , wielka szkoda. Pomimo ogromnych chęci, uwielbienia do szaty graficznej, samej genialnej idei skaczących drobinek oraz cudnego zapachu nie polecam. Na pewno nie dla wrażliwców. Zawiodłam się ponieważ z reguły micele tej firmy zawsze sprawdzały się u mnie genialnie, a tu takie zaskoczenie. Za 200 ml produktu musimy zapłacić ok. 15 zł co w żadnym wypadku nie idzie w parze z małą wydajnością. Dostać możemy go praktycznie w każdej drogerii kosmetycznej.

Skład:

Znacie? Lubicie? A może macie już swoje ulubione micele? 
U mnie w kolejce czeka już osławiony, biedronkowy Be Beauty : ) 

Buziaki Carolina. 

12 listopada 2013

Okiem telefonu cześć kolejna.

Cześć dziewczyny! : ) 

Po małej przerwie wracam do Was z kolejnym tygodniowym mobile mixem. Jak zwykle uzbierała mi się masa zdjęć ( już nikogo w domu nie dziwi widok, kiedy robię wszystkiemu co tylko mogę zdjęcia), lecz na samym początku chciałam Wam pokazać małą metamorfozę jaką kilka dni temu przeszedł blog Anety : ) Od kiedy tylko pamiętam kombinowałam z moim szablonem, wszędzie usilnie poszukiwałam pomocy, aż w końcu zebrałam się i trochę podszkoliłam jeśli chodzi o grafikę oraz html. Nadal nie jestem w tej sprawie ekspertem, ale najbardziej cieszy mnie fakt że udało mi się sprostać wyzwaniu jakie postawiła mi Anetka : ) 

 Klikając w zdjęcie przeniesiecie się bezpośrednio na bloga, koniecznie napiszcie mi jak Wam się podoba : ) Przy okazji podrasowałam lekko swój szablon, jednak jeszcze nadal dążę do ideału : ) Przejdźmy teraz do głównego tematu posta : ) 
1. Pierwsze podejście do kłosa zaliczone, jednak trening czyni mistrza! 
2. Pazurki z kiedyś, bardzo lubię połączenie różu i szarości. 
3. Kapuśniaczek, imbirowo- cytrynowa herbatka i pou- czyli popołudnie idealne. 
4. Nowy, różowy kubeczek w poziomki sprezentował mi ostatnio Tata : ) 
5. Mój pierwszy raz z granatem. 
6. Nowości od Bielendy, mandarynka pachnie bajecznie! 
7. Mix bez facjaty, mixem straconym ;) 
8. Intensywnie myślę nad powrotem do czekolady, co myślicie ? :) 
9. Placek owsiany na bogato.
10. Makijażowi ulubieńcy. 
11. Czy tylko u mnie ten film za każdym razem wywołuje potok łez? 
12. Pierwsze podejście do bananowego chlebka. 

Buziaki Carolina. 

9 listopada 2013

Soczysta czerwień od Miss X.

Cześć dziewczyny! : ) 
Jak pewnie pamiętacie, podczas moich lakierowych jesiennych typów pokazywałam Wam moje trzy nowinki od Miss X. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i już tego samego dnia na pazurki poleciała piękna soczysta czerwień o numerze 19. Dziś mija 5 dzień od dnia pomalowania tak więc mogę już cokolwiek napisać : ) 


Takiego ponadczasowego koloru jakim jest typowa czerwień brakowało mi w swojej małej kolekcji. Mam wrażenie że dłonie ubrane w ten odcień stają się eleganckie i mega kobiece : ) Jeśli chodzi o sam lakier, konsystencja jest wyjątkowo przyjemna, jednak nie za rzadka. Jedna warstwa daje dobre, jednak lekko prześwitujące krycie. Dwie nadają płytce piękny, intensywny odcień. Pędzelek jest dość szeroki i bardzo wygodny w użytkowaniu. 

Lakier w żadnym wypadku nie smuży, nie pozostawia okropnych smug. Szybko wysycha, a płytka paznokcia po pomalowaniu jest pięknie błyszcząca niczym maźnięta dodatkowo jakimś topem. Jeśli chodzi o trwałość, nienaruszona wytrzymuje ok 3 dni, potem pojawiają się lekko zdarte końcówki. 


Lakiery tej firmy można nabyć w drogeriach Sekret Urody a jego cena za 8 ml to 7 zł. Jedynym minusem jest właśnie bardzo ograniczona dostępność : ) 

Jak Wam się podoba? Ja jestem zachwycona ! : ) 

Buziaki Carolina. 

8 listopada 2013

Kosmetyczny TAG 'Blog made by it'

Cześć dziewczyny! : ) 
Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo fajnym, kosmetycznym tagiem, do którego zaprosiła mnie Kasia , za co serdecznie dziękuję : ) Ma on na celu zaprezentowanie kosmetyków, gadżetów czy akcesoriów które zakupiłyśmy pod wpływem wszechobecnego zachwalania na blogach czy kanałach youtube. Oczywiście moja lista kosmetyków ciągle się powiększa, a produktów kupionych pod wpływem recenzji jest na prawdę masa więc postanowiłam z każdej kategorii wybrać po kilka z nich. 

Płyn micelarny Be beauty- tłumaczyć chyba nic nie muszę : ) Kiedy dowiedziałam się o jego rzekomym wycofaniu postanowiłam wreszcie go spróbować. Jego likwidacja skończyła się w końcu na wprowadzeniu nowych egzemplarzy nawet w większych pojemnościach, a ja odłożyłam go w spokoju i czeka na swoją kolej : ) 
Isana wygładzająca odżywka z olejkiem z babassu- produkt niestety już wycofany. Kupiłam oczywiście pod wpływem cudownych recenzji i oczywiście nie zawiodłam się. Nie robiłam żadnych zapasów, jest to moje jedyne opakowanie, które jak widać używam dość oszczędnie : ) Szkoda, wielka szkoda, ale na pewno wypróbuję jeszcze inne warianty : ) 
Balea malinowy balsam do rąk-chyba nie muszę nic tłumaczyć? Zapach malinowej mamby kupiła mnie w całości :) 

BB krem od maybeline- pisałam o nim już tutaj. Kupiony pod wpływem zachwytów Anetki oraz Ani i oczywiście nie zawiodłam się. Mój ulubiony produkt na lato, do którego na pewno wrócę jeszcze nie raz : ) 
Wibo elixir 05 - bardzo fajny, naturalny nude kolorek do tego mega niska cena nic więcej nie trzeba  : ) 
Wibo growing lashes- tutaj niestety jestem mega zawiedziona pisałam o nim ostatnio tutaj .
Oriflame Wonder Lash - jak dotąd moja najlepsza maskara. Idealnie rozdziela rzęsy, świetnie pogrubia i cudownie wydłuża. Niczego więcej nie potrzebuję : ) 

Hakuro h50s- wybaczcie za tego brudaska, ale był dzisiaj w użyciu i nie zdążył się biedak wykąpać : ) Cały czas się do niego przekonuję z racji o wiele mniejszego włosia. Przyzwyczaiłam się do dużego flat topa z Anabelle Minerals i teraz ciężko przestawić się na coś innego. Pomalutku się oswajamy, doceniam jego spryt jeśli chodzi o okolice oczu oraz nosa chociaż chwilami żałuję że nie zamówiłam h51 : ) 
Ebelin jajo do makijażu- hymmm ... jestem w fazie testowania. Zbierałam się do niego bardzo długo i po pierwszym użyciu sądzę że spodziewałam się czegoś lepszego, ale zobaczymy : ) 
Regenerum do paznokci- uwielbiam uwielbiam uwielbiam! : ) 

Taguję wszystkie dziewczyny, które są moimi stałymi obserwatorkami oraz komentatorkami : ) Koniecznie wyraźcie w komentarzu chęć zabawy bądź podsyłajcie mi linki z gotowym tagiem, bo strasznie ciekawią mnie Wasze typy : ) 

Buziaki Carolina.