Cześć dziewczyny!
Od czego by tu zacząć? No cóż przewidywałam że mój powrót do blogowania rozpoczął się na dobre już jakiś czas temu, jednak w międzyczasie pojawiła się sesja, remont, szaleńcze biegi po lekarzach (które niestety trwają do tej pory), brzydka pogoda nie sprzyjała fotografowaniu, a i chęci też gdzieś się ulatniały. Więcej wymówek nie pamiętam! Na szczęście mogę się już cieszyć wakacjami i do woli korzystać z wolnego czasu. Starałam się być w miarę na bieżąco, jednak częściej można mnie było spotkać na instagramie. Mam jednak nadzieję że wszystkie złe dni są już za mną i teraz będzie już tylko lepiej. Tak więc na dobry początek zapraszam Was na ostatni wpis ze zużyciami (nie nie, nie zamierzam od teraz kolekcjonować kosmetyków,lecz walające się po całym domu puste opakowania zaczęły mnie denerwować i wyrzucam je na bieżąco).
Większość zużyć doczekało się już swojego osobnego wpisu, a niektóre z nich skończyły się tak szybko że zwyczajnie nie zdążyłam o nich wspomnieć :) O piance myjącej z Lirene możecie przeczytać tutaj, zaś o micelu od Bielendy tutaj. Lekki krem nawilżający niestety nie doczekał się osobnego wpisu, jednak co się odwlecze to nie uciecze, gdyż na pewno znajdzie się jeszcze nie raz w mojej pielęgnacji. Jest rewelacyjny i jak na razie nie ma sobie równych. O nagietkowym kremie od Alverde możecie poczytać tutaj, a Regenerum do paznokci wylądowało w koszu z powodu utraty terminu ważności. Zdecydowanie lepiej sprawdzają się u mnie odżywki w formie lakieru, gdyż nie mam cierpliwości do olejków wymagających odczekania w celu pełnego wchłonięcia. Mimo wszystko, świetnie działał na moje skórki.
Żel pod prysznic ze składnikami balsamu do ciała, który kupiłam za zawrotną cenę dwóch złotych wraz z Fleszem spisywał się rewelacyjnie i na pewno zakupię kolejne opakowanie (nie za szybko). Zarówno zapach jak i działania myjące bardzo mi odpowiadały. Malinowe mydełko od Balea zużywałam na pewno długi czasu. Miało świetną, kremową konsystencję i bardzo dobrze się pieniło. Niemniej jednak, Isanowe mydełko z pomarańczą sprawuje się równie fantastycznie i co najważniejsze jest na wyciągnięcie ręki. Olejek (a raczej żel) z mandarynką od Bielendy opisywałam tutaj.
Wzmacniający szampon do włosów z tendencja do wypadania od Pharmaceris wywołał na mojej głowie burzę baby hair, ponadto świetnie się pieni i pięknie pachnie. Fakt zakupu kolejnego opakowania chyba nikogo nie zdziwi? Polecam z czystym sumieniem! Wycofana już odżywka z Isany dobiła dna (pomimo bardzo oszczędnego zużywania) nad czym bardzo ubolewam i bardzo żałuję że nie kupiłam niczego na zapas :( Kolejne opakowanie jedwabiu do włosów który wywołuje ogromne kontrowersje w tym miesiącu zamieniłam na ten z Green Pharmacy, jak na razie spisuje się bardzo dobrze.
Na sam koniec kolorówka. Podkład bourjois healthy mix to jak na razie najlepszy podkład jaki dane mi było używać. Na buzi wygląda bardzo naturalnie, przyzwoicie kryje i co najważniejsze, przypudrowany utrzymuje się na buzi calutki dzień. Na pewno zakupię kolejne opakowanie. Dwa korektory- o ile ten z affinitone spisywał się bardzo dobrze, tak ten z Bell nie przekonał mnie do siebie. Maskara 2000 calorie to mój stały ulubieniec i kolejne opakowanie jest obecnie w użyciu :)
Uff i to by było na tyle! Na szczęście ilość zużytych opakowań zdecydowanie przewyższa liczbę nowości co mnie niesamowicie cieszy i nie pozostaje mi nic innego jak dzielnie zużywać swoje zapasy.
Życzę Wam pięknego i słonecznego weekendu!
Buziaki Carolina.
Pianka Lirene bardzo dobrze się u mnie sprawdzała.
OdpowiedzUsuńI była diabelnie wydajna :)
Niestety, ten krem do rąk Alverde wysuszał skórę moich dłoni.
Na szczęście, miałam wersję mini (50ml).
Fajnie, że już jesteś tutaj!
Pianka jest bardzo wydajna to trzeba przyznać, ale wydaje mi się że mnie zapychała. Dwa razy ją odstawiałam i ponownie zaczynałam używać i za każdym razem kończyło się to wysypem ... Jeśli chodzi o krem, u mnie świetnie nawilżał ale zapach z biegiem czasu stał się strasznie męczący.
UsuńBardzo mi miło! :)
Swego czasu kusiło mnie regenerum :)
OdpowiedzUsuńI mnie również skusiło, jednak wolę tradycyjne odżywki w formie lakieru :)
UsuńSzampon z Pharmaceris muszę koniecznie wypróbować :) Luksję lubię bardzo :) korektor Bell lubiłam ale podrażniał moje oczy więc musiałam z niego zrezygnować niestety :(.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście nie podrażniał, ale miałam wrażenie że totalnie nic nie zakrywa a po nałożeniu zupełnie nie widziałam różnicy. Szampon polecam z czystym sumieniem, wysyp baby hair gwarantowany!
UsuńNie miałam nic z Twoich produktów. Gratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńŻele z Luksji są super;)
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć, niestety niczego nie miałam z Twoich wykończonych ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję : )
Usuńteż bardzo lubię ten krem z pharmaceris.
OdpowiedzUsuńWidzę kilka kosmetyków których używałam. A Ty Bywaj tu częściej! :)
OdpowiedzUsuńBędę na pewno! : )
UsuńBourjois jest bardzo dobry mam i używam , Regenerum do paznokci mam ale mnie nie zachwycił ;(
OdpowiedzUsuńTeż nie zauważyłaś jakiegoś spektakularnego działania na paznokcie? Jak dotąd Eveline nie ma sobie równych :)
Usuńmiałam próbki tego kremu Pharmaceris i bardzo mi się podobał!
OdpowiedzUsuńIsana <3
OdpowiedzUsuńLubię tę piankę z Lirene ale krem z pharmaceris sie u mnie nie sprawdził .
OdpowiedzUsuńTakże nie mam cierpliwości do czegoś co schnie długo i wymaga dłuższego oczekiwania :p . Zapach mydła malinowego od Baley musi być świetny :D . Kocham maliny ;) .
OdpowiedzUsuńTeż jestem wielką miłośniczką malin, więc wyobraź sobie jak pachnie krem do rąk z tej samej firmy-identycznie jak malinowa mamba aż chciałoby się go zjeść ;P
UsuńSpore zużycia a co niektóre z kosmetyków znam i lubię bądź też nie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że „blogerski” kryzys już zażegnany! Teraz będzie tylko lepiej, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMandarynkowy olejek Bielendy bosko pachnie! Czasami używałam go będąc u rodziców :) Udało Ci się jeszcze zachować odżywkę Isany?! Zazdroszczę! Świetnie się u mnie sprawdzała i bardzo żałuję, że nie jest już dostępna.
Oj mam taką nadzieję, bardzo ciężko jest wrócić po takiej przerwie : ) Co do odżywki, używałam jej bardzo oszczędnie gdyż moje włosy ją uwielbiały. Nie rozumiem jak można było wycofać tak genialny kosmetyk :(
Usuńkrem Pharmaceris lekki bardzo lubię
OdpowiedzUsuńJa nadal płaczę po Isanie z Babassu :(
OdpowiedzUsuńTo tak jak i ja ... Chociaż ostatnimi czasy jestem bardzo zadowolona z vaniliowego kallosa :)
UsuńMam nadzieję, że moje kosmetyki również zaczną się kończyć bo nie mam ich gdzie trzymać. Drogerii wręcz muszę unikać :D
OdpowiedzUsuńMSjournalistic.blogspot.com
Mam to samo, łatwo się kupuje ciężej już to zużyć ;P
Usuńmiałam płyn micelarny z bielendy ale się nie polubiliśmy...za to olejki do kąpieli z tej firmy uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNasze początki również nie były za rewelacyjne, ale micel od garniera bije wszystkie na głowę :)
Usuńmimo, że czytałam prawie same negatywne opinie o tej piance z Lirene to i tak ją chce!
OdpowiedzUsuńA może akurat u Ciebie spisze się idealnie? Pachnie pięknie! :)
Usuń